Rozmowy codzienne
z moją żoną tejże dedykowane
z moim mężem temuż dedykowane
byłaby to w sumie, miałbym kiedykolwiek zamiar tę historię opowiedzieć, w pewnym sensie historia troski, dla której, aby ją komuś opowiedzieć lub uzmysłowić, w ogóle nie byłbym pewnie w stanie znaleźć tej ilości czasu, jaka dla opowiedzenia owej historii byłaby stosowna. historia, w której, aby, też kiedy teraz nie jest tu obecna, ją uspokoić, nie, jak się częstokroć oraz, tego zdania również jestem, nie bez powodu obawiała, ja, lecz choć raz właśnie moja żona stoi na pierwszym planie. byłaby to, gdyby tę historię można było powiedzieć, swego rodzaju historia o niedociągnięciach tej mojej żony w kwestii bycia w zgodzie, nawet jeśli tylko w niewielkim stopniu i jak dotąd próbnie, z czasem. o ile z wyjątkiem tejże żony cała ludzkość, a przynajmniej ta jej część, dla której czas jest czymś, co bierze się poważnie, wie, ile czasu dla przeprowadzenia jakiejś czynności, a mianowicie takiej, z którą w przeciągu lat do woli można się było zaznajomić, jest wymagane, aby tę czynność zakończyć w chwili, w której inna czynność, a dokładniej, tej innej czynności początek, a to, chcąc rozwiać ewentualne wątpliwości, powiem, w porozumieniu z tą żoną, a nierzadko na jej stanowcze życzenie, został ustalony, o tyle moja żona tego nie wie. tej żonie jeszcze nigdy nie udało się, czyli, jak mogę założyć, niemożliwym jest, skorelować zakończenia jakiejś czynności z rozpoczęciem jakiejś innej, również zaplanowanej. stale jakaś czynność, jakakolwiek czynność by to była, się co prawda z początkiem innej, przez moją żonę wtedy uznaną za konsekwentną, nigdy jednak z również przeze mnie jako taką właśnie widzianą lub zgoła przez nas oboje ustaloną czynnością, nie kończy. często wtedy moja żona pyta, nierzadko z prawie już nieukrywanym gniewem, cóżże chcę, wszystko przecież bez wątpienia płynnie przechodzi jedno w drugie. kiedy zaś odpowiadam, że w rzeczy samej to tylko do jej, jednakowoż nie do moich lub zgoła do naszych czynności przystaje i w takiej sytuacji to właśnie ja zmuszony jestem brać wzgląd, wtedy moja żona mnie nie rozumie.
Marka
Symbol
9788365148438
Autor
Michael Fleischer
Wydawnictwo
Libron
Ilość stron
174
Format
14x18 cm
Oprawa
broszurowa
Napisz swoją opinię
Zapytaj o produkt