Nad rzeką zbrodni
To była zimna, jesienna noc. Na morzu szalał sztorm, w mieście wiatr zrywał dachówki, łamał gałęzie drzew, zrywał druty elektryczne. Miasto już przed wieczorem opustoszało, ludzie pozamykali się w swoich domach, żeby przeczekać sztormową pogodę. Na obrzeżach było ciemno, tylko na rynku i na głównych ulicach świeciły latarnie. Czasami pojedynczy ludzie przemykali pod ścianami budynków. Kto nie musiał nigdzie iść, ten nie wychodził z domu. Noc była taka, jak wiele jesiennych nocy w Darłowie. W latach sześćdziesiątych takie sztormowe noce nie należały do rzadkości. Zimna, ciemna i ponura. Słychać było tylko posępne wycie wiatru. Wraz ze sztormem przyszły gwałtowne opady deszczu. Tak było do rana. Po sztormowej nocy wstał szary i ponury dzień. Wiatr zelżał, ale w porywach był jeszcze dosyć silny. Ludzie nie wychodzili z domów, bo to przecież niedziela. Gdzieniegdzie tylko snuły się jakieś pojedyncze postacie. Przed południem ktoś zauważył trupa w wodzie. Unosił się na powierzchni fosy zamkowej głową w dół. Widać było tylko jego plecy. Już z daleka można było poznać, że nie żyje
Inny fragment:
Barcik za wszelką cenę chciał poluzować postronki, którymi był związany, ale więzy trzymały mocno. Wiedział, że ten, który do niego mówił, nie rzucał słów na wiatr. Miał do czynienia z bezwzględnym mordercą, który nie cofnie się przed niczym. Co prawda mógł go wykończyć już wcześniej, kiedy zamykał drzwi, ale teraz W lochu Kto się dowie, że on tutaj zostanie na zawsze. Barcik doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego czas powoli zbliża się do końca. Jeszcze chwila i znajdzie się w grobie, który już tamten przygotował. Zasypie go ziemią, może jeszcze jakoś zabezpieczy ten grób w lochu, żeby nikt nie natrafił na ślad. A potem może jeszcze zdąży zamurować wejście do lochu, w którym obaj się znajdowali. Barcik z trudem się rozejrzał. Loch był długi na jakieś pięć kroków, szeroki na trzy. Jakaś boczna odnoga w zamkowych piwnicach. Może nawet nikt nie wie o istnieniu tego lochu, nikt oprócz tego, który go tutaj przyniósł. Barcik po raz kolejny starał się podnieść, ale bez rezultatu.
- Na pewno chciałbyś wiedzieć, gdzie jesteśmy? To taki boczny loch, do którego tylko ja znam wejście. Ale nic się nie martw, nie będziesz tutaj sam. Obok ciebie leży w ziemi żona Kowalczyka. Będziesz spoczywał
w dobrym towarzystwie. Może nawet zostaniecie parą na wieki Odpowiada ci to? Mógłbym ci dać jeszcze chwilę na wypalenie papierosa, ale ja już, niestety, nie mam czasu. Muszę się spieszyć i dlatego twój czas już dobiegł końca! Żegnaj!
To mówiąc, zamierzył się na niego szpadlem. Barcik zrozumiał, że nic już go nie uratuje i zamknął oczy w oczekiwaniu na cios
Marka
Symbol
9788366638938
Autor
Bogusław Janiczak
Wydawnictwo
KryWaj
Ilość stron
342
Format
148x211 mm
Oprawa
broszurowa
Klasa
18+
Data premiery
2022-01-24
Napisz swoją opinię
Zapytaj o produkt