Jeszcze trochę
To są brzydkie opowieści. Pan Robert wygrzebał je od złuszczonym naskórkiem świata, na dnie butelki i w innych miejscach, w które rzadko się zagląda, i podzielił się nimi, aby było nam nieprzyjemnie. Jako uczestniczący kronikarz pozbierał połamane historie i przetrącone życia, oddając sprawiedliwość tym, których w mniej wyrozumiałych oczach spotkałoby tylko wzruszenie ramion i rzucone krótko: "patologia". Ukazuje je przy tym w sposób wyzbyty poczucia wyższości i moralizatorstwa. Panarobertowa Wieś Cudów nie pasuje do wyobrażeń o tym, jak powinna wyglądać polska prowincja. W ogóle do niczego nie pasuje i w nosie ma, co ktoś sobie o niej pomyśli, i dlatego jest niepokojąco prawdziwa. Nie może być inaczej - wszak Wieś Cudów naprawdę istniała, a być może istnieje po dziś dzień.
Radek Rak, pisarz
**
Autor pytany o tę książkę odpowiada, że to po prostu druga część Zastrzału..., po czym, wzruszając ramionami, dodaje, że to taka literatura, którą nazywają zwierciadłem przy gościńcu.