Życie ciężko wchodzi bez popity
Pisząc tamten strumień świadomości bo tak trzeba go nazwać nigdy nie przysłaniał mi cel, by ujrzał on kiedyś światło dzienne. Proces wylewania się tych historii na papier traktowałem w gruncie rzeczy jako formę terapii. Po długim czasie, kiedy udało się postawić ostatnią kropkę, kiedy myślałem, że zamknąłem pewien etap swojego życia, zaczęła na początku nieśmiało przebijać się myśl o wypuszczeniu tego w świat
Jest to rozdział w moim życiu największych rozczarowań i bólów, a każdy z nich był tak mocny, że zapowiadał nieuchronny koniec świata.
Rozdział największej romantyczności i uniesień.
Rozdział, w którym to absolutnie nie wiedziałem, co ze sobą zrobić, jaką drogę wybrać i w jakim kierunku się rozwinąć.
Niewątpliwie rozdział, w którym moje wnętrze nie było jeszcze ulepione, a przylepiało się do niego wszystko.
Patrząc na to z perspektywy czasu, widzę, jak bardzo byłem kruchy i samotny, tęskniący za czymś czego nie potrafiłem nazwać, za sztampami i wmawianymi sloganami: praca, kariera, miłość.
A teraz myślę sobie, że warto to wszystko walić.