Mala Femmina
Kobiety już tak mają, że jeśli zrobią coś złego, to mówią, że tego nie zrobiły. Jeśli się puszczą, to wina leży po stronie jej aktualnego mężczyzny. Jeśli wydadzą kasę bezmyślnie, na tysięczny zbyteczny ciuch, który nałożą tylko raz lub zbędny przedmiot i w rezultacie tej matematyki brakuje np. na czynsz, to zawsze jest to wina faceta, że zbyt mało zarabia. Jeżeli nie ma fajnego samochodu to próbuję tym faktem obwinić faceta. Jeśli boli ją głowa, to wina jest oczywiście jej faceta, jeśli jest chora, to wina jej faceta, jeśli chce jej się jeść o dziwnej porze, to wina leży po stronie faceta, ponieważ nie zapanował nad jej biologią, w tym przypadku odczuciem głodu. Jeżeli owa dama ma odchyłki od normy, to wina jest jej męża/
chłopaka/narzeczonego, jeśli zaś czuje się gruba, to winny też właściwie jest on (przecież nie zamknął na kłódkę lodówki). Jeśli ma małe nogi, to winić należy jej faceta, jeśli ma koszmary, to czyja jest to wina?
Jednym słowem nie ma czegoś takiego jak wina kobiety. Odpowiedzialność za swoje zachowania, czyny, emocje, działanie i reakcje prawie zawsze zwala na mężczyznę, z którym aktualnie przebywa.
(fragment)