"Ta historia nie jest emanacją wyników badań, przeprowadzonych rozmów, wykonanych testów. Nie znam nawet naukowych książek i publikacji opisujących istotę tej historii. Jest to obraz przedstawiony przez człowieka tkwiącego w tych wydarzeniach, gdzie uczucia są głównymi bohaterami. Zwykłość staje się tutaj niezwykłością. Czy świat jest zawsze wrogi dla porzuconych dzieci, czy może dla opiekunów decydujących się na ich przyjęcie pod swój dach? Czy połączenie światów dorosłych i dzieci genetycznie im obcych ma sens, bez szkód wyrządzonych sobie nawzajem?"
(fragment książki)
Czy autor odpowie na te i inne pytania?
Czy ból związany z przeżyciami pozwoli mu na obiektywną ocenę?
Czy w takiej sytuacji można w ogóle mówić o obiektywizmie?
Zostawmy to czytelnikowi, jego wrażliwości, empatii i założeniom - ale niech nie przysłonią realiów.