Coś jakby magia
Rozkoszna jak chrupiąca skórka świeżutkiego chleba, romantyczna jak zapach puszystych bułeczek, ciepła, optymistyczna historia o podążaniu za marzeniami, prawdziwej przyjaźni i miłości. Zaspokoi twój głód przygody, otuli cię kuszącym aromatem magii i podniesie cię na duchu jak rozmowa z przyjacielem.
Praca w piekarni pani Basil nie należy do przyjemnych, a siedemnastoletnia uczennica Aurelia zmaga się z mozołem nad siły i brakiem szacunku. Mimo to nie zamierza rzucać stanowiska, bo daje jej ono poczucie stabilności - twardo stąpająca po ziemi nastolatka potrafi to docenić. Dlatego pokornie milczy i odmawia sobie nawet prawa do marzeń. I wtedypróg piekarni przekracza nieznajoma i podaje jej sakiewkę z kamieniami poszukiwaczy. W krainie, w której poszukiwanie wyszło z mody, jeszcze zanim sama magia uległa zapomnieniu, umiejętność posługiwania się kamieniami należy do wyjątków - lecz Aurelia to potrafi.
Nieznajoma, którą okazuje się Iliana, nieustraszona łowczyni głów, prosi Aurelię o pomoc w ratowaniu kogoś z Boru - co podejrzanie pachnie przygodą A kiedy osobą potrzebującą ratunku okazuje się książę Markot, czarujący, acz niezwykły członek rodziny królewskiej, życie ostrożnej Aurelii zostaje postawione na głowie. Zanim dziewczyna orientuje się, co się dzieje, jest w połowie szalonej wyprawy pełnej magicznych portali, z trollką starszą niż wiele drzew (i kilka skał), by wyjaśnić niebezpieczną pałacową intrygę.
Jednak jeszcze bardziej niebezpieczne okazuje się uczucie, którym Aurelia zaczyna darzyć księcia Markota. Im więcej czasu z nim spędza, tym trudniej jej mierzyć się z myślą, że musi wrócić do samotnego, lecz stabilnego życia w piekarni. Czy będzie musiała wybrać między nauką a głosem serca?